piątek, 1 kwietnia 2011

Wróciłam. Do życia, do mojej mieściny, do rzeczywistości, do marzeń, a teraz wracam do dnia 24 marca. Dobrego dnia z dobrymi ludźmi! 24 godziny szczęścia ze Szczęściem. Lubie takie akcje, kiedy w ciągu kilku godzin zmieniam plany, kupuję bilet i wyjeżdżam do Warszawki. Było genialnie! Pani M. to wspaniały Człowiek :) I uśmiecham się na samą myśl o chwilach spędzonych ze skomplikowanymi ludźmi z publiczności, o moich dziewczynach z Opola, o milionie pozytywnych chwil spędzonych w ciągu tego jednego dnia i spotkaniu z Panią M, cudownym, mega pozytywnym szczęściem, dzięki któremu  w moim życiu dzieją sie same dobre rzeczy!

CZWARTEK. Ten przed piątkiem w zeszłym tygodniu. I dzień, ten dwa dni wcześniej, który go poprzedzał. Czyli popołudniowy wtorek i.. „Kamilko, naprawdę bardzo mi przykro, że nie pojedziesz na nagrania.. ”. Błąd. Tylko w nielicznych sytuacjach, jestem w stanie dopuścić do siebie słowo ‘nie’. W odpowiedzi Mamcik otrzymała dosadne i treściwe „Jak to NIE POJADĘ?!”. I już. To znaczy nie już. Bo potem było milion telefonów, kompletowanie ekipy, załatwianie wejściówek i  przekonywanie rodziców, że ich mała córeczka jest już na tyle niemała, żeby poradzić sobie bez niczyjej pomocy. Przecież Warszawka to małe miasto. Pojechałam.

O 5.23, jakieś 4 godziny za wcześnie dotarłam do Warszawy. Nie będę Wam relacjonować tych dwóch godzin, w czasie których czekałam na moje Dziewczyny z Opola, bo to nudne strasznie było. I było mi zimno. A potem spotkałam się z fantastyczną Czwórką i od razu zrobiło się pozytywnie. Po doprowadzeniu się do formy właściwej, szybkiej rundce po Złotych Tarasach, udałyśmy się pod Pałac Kultury, gdzie niestety musiałam pożegnać się z Dziewczynami. Do studia, gdzie jedyną znajomą twarzą był animator publiczności Pani M., weszłam około godz. 12.  Potem poznałam jeszcze kilka osób. Strasznie nieogarnięci ludzie :)
Nie lubię wyjeżdżać sama. 

Na szczęście, po jakimś czasie do studia weszły Gwiazdy i Kapitanki i zaczęło się nagranie. Studio.. Powtórzę to, co już napisałam  w październiku. Magia. Wszystko TAM wygląda całkiem inaczej niż w telewizji. Wszystko różni się wszystkim od tego, co już gotowe, widzimy na ekranach telewizorów. Jest jeszcze więcej funu i nic, naprawdę nic, nie zastąpi atmosfery w studiu, panów animatorów, skomplikowanych ludzi z publiczności i uśmiechniętej Pani Kapitanki. Człowieka, którego kocham miłością wielką każdego dnia coraz bardziej. 

Co do nagrań.. Nagranie trwa ok. 3 godzin. W ciągu dnia kręcone są dwa odcinki, a taka sesja z KCP trwa 3 dni. Hardcore. Wbrew pozorom, taka praca wcale nie jest najłatwiejsza. Trzeba być cały czas uśmiechniętym i pełnym energii. Przecież widz nie wie, że jest to któraś z kolei godzina nagrań.. . Jak powiedziała Pani M, w jednym z wywiadów : „Po całym dniu nagrań jestem kompletnie wyczerpana. Ale ten program ma taką energię, że trudno się jej nie poddać.”  To wszystko jest tak skomplikowane, tak poplątane, ogarnięcie publiczności, kamer, tych wszystkich ludzi.... Ale fajne. Fajne, bo efekty tej pracy cieszą potem oczy mnóstwa widzów.

Drugie nagranie w tym dniu wyglądało już całkiem inaczej. Na szczęście było krótsze,  bo miałam niewielkie obawy, że nie zdążę na ostatni autobus do domu :) Przyjechały Dziewczyny z Opola i już niczego więcej do pełni szczęścia nie potrzebowałam.

Pomimo tego, ze nie było moich przyjaciół, nie było ze mną Karoli, Mireli i Oli, a mój wyjazd do Warszawy trwał tylko 24 godziny, strasznie cieszę się, że mogłam tam pojechać, ponownie zobaczyć studio od tej drugiej strony, spotkać się z Panią M. i spełnić swoje marzenia. Bo to strasznie ważne, wiecie ? Móc spotykać ludzi, których się uwielbia i dążyć do wyznaczonych sobie celów. Bo marzenia to nieodłączna cześć mojego życia, choć nie zawsze jest kolorowo i fajnie, czasem trzeba wrócić do rzeczywistości. Ale dzięki Wam, za każdym razem, gdy pytacie mnie, jak było, wracam do tego dnia i całkiem mi z tym fajnie! 

Na koniec, chciałabym się znów powtórzyć. Pani Marzeno, dziękuję za troskę i uśmiech. Dziękuję, że Pani jest :)  



Buziaki!
Kamcik


5 komentarzy:

  1. To już tydzień! Ja właśnie siedzę sobie, patrzę na pewien program i się uśmiecham :) Chcę tam wrócić, nawet w tak szybkim tempie jak ostatnio..Po tym pamiętnym dniu mogę Ci przyznać 100%ową rację, pani M. to wspaniały człowiek! Dobrze, że są na świecie takie szczęścia jak "nasze" Panie Kapitanki :-)
    buziaki!
    Pati
    zielinka.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Relacja z 24 godzin cudowna :)... Takie osoby podobne do Pani Marzeny można bardzo rzadko spotkać. To wspaniała osoba... To prawda,móc spełniać marzenia, to jest to i jeszcze z przyjaciółmi... To najpiękniejsze przygody i jeśli się ma marzenia, to i ma się upragnione cele... To człowiek przynajmniej starać się je zrealizować. :)

    Pozdrawiam Ciebie, ciepło, Kamilko. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o, jakieś rozszerzenie widzę! No teraz konkretnie pobiłaś moją relację haha! Jestem po lekturze całości i znowu miło było wrócić do tamtego dnia... :) Poczytałam sobie to: "dziewczyny z Opola" i niedługo chyba sobie naprawdę wkręcę, że jestem z tego miasta haha, ładnie brzmi :)
    P

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęście.. ;*
    zbyt wielu rzeczy przyszło mi teraz żałować..
    tak strasznie żałuję, że nie pojechałam z Tobą.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już widzę przed oczami ile się działo, i takie kolejne szczęście do kolekcji dla Ciebie ;-)
    Ale czasami bez tej adrenaliny szybkości upływu czasu i wydarzeń byłoby po prostu nudno!
    Wspaniałe to na pewno... Chociaż bez Pani Marzeny wygladaloby to dużoo gorzej, ale na szczęście jest Ona i wierzę Ci, że dla niej warto!
    Ola

    OdpowiedzUsuń